poniedziałek, 7 grudnia 2015

Etude House Baking Powder B.B Deep Cleansing Foam

Oglądając kosmetyki Etude House seria Baking Powder zawsze mnie kusiła. Nie są to jednak produkty do mojej cery, wiec nigdy nic nie kupiłam. W końcu pojawiła się rzecz, którą musiałam wypróbować. Jest to Etude House Baking Powder B.B Deep Cleansing Foam. Wiadomo, że nie zawsze ma się tyle czasu i ochoty żeby myć twarz w dwóch etapach. Czasami jak jestem już strasznie śpiąca i zmęczona wieczorem to zwyczajnie mi się nie chce :D. Dlatego zakup tej pianki wydawał mi się znakomitym pomysłem. Największa zaleta to oczywiście możliwość zmycia kremu BB w jednym etapie:). Po pierwszym użyciu upewniłam się tylko w tym, że nie jest to kosmetyk dla mnie. Pianka zawiera drobinki, które są malutkie, ale bardzo ostre. Myślę, że ktoś o cerze normalnej lub tłustej będzie bardzo zadowolony z Etude House Baking Powder B.B Deep Cleansing Foam bo czyści cerę doskonale. Ja natomiast nie mogę korzystać z tego kosmetyku bo mocno przesusza i podrażnia mi cerę. Z racji tego, że bardzo mało używałam pinkę to nie mogę Wam niestety zbyt wiele opowiedzieć. Spróbujcie i podzielcie się wrażeniami!



środa, 2 grudnia 2015

Etude House Pearl Aura Brightening Fall In Kit

Robiąc ostatnio zakupy skusiłam się na zakup Pearl Aura Brightening Fall In Kit. W zestawie znajdują się trzy produkty (wszystkie o pojemności 50 ml) :
- Brightening Peeling Softner 
- Brightening Essence
- Brightening Essence Lotion



Muszę przyznać, że spodziewałam się troszeczkę czegoś innego. Myślałam, że będą to bardziej pielęgnacyjne kosmetyki, które za pomocą 'magicznych' składników będą poprawiać kondycję mojej cery, tak żeby wydobyć z niej naturalny blask. Możliwie, że używając wszystkie kosmetyki z tej serii przez dłuższy okres czasu pozwoliło by się doszukać takiego efektu. Ja natomiast zaliczam tę serię troszeczkę do działu makijaż-owego ponieważ kosmetyki zawierają transparentne drobinki, które dają efekt rozświetlonej cery. W opisie produktu napisane jest, że to dzięki zawartości ekstraktu z czarnej perły z Tahiti. A teraz o poszczególnych produktach. Brightening Peeling Softner  jest bardzo wodnisty i delikatny więc spokojnie można go używać codziennie. Bardzo delikatnie wygładza cerę, sprawiając, że staje się ona bardzo odświeżona. Dodatkowo jest widoczny efekt lekkiego wybielenia.
Brightening Essence jest konsystencji wodnisto żelowej. Przyjemnie nawilża, bardzo szybko się wchłania i pozostawia świecące refleksy na twarzy. Brightening Essence Lotion jest bardzo lekkim transparentnym mlecznym kremikiem. Stosuję go tylko mieszając go z kremem BB żeby uzyskać większy efekt dewy make up. Efekt końcowy świetny! :). Podsumowując jest to bardzo fajna seria, warta wypróbowania. Jedyne co mnie zniechęca do tych produktów to dość nieprzyjemny lekko słony zapach.





niedziela, 22 listopada 2015

LioeleI A.C Control Trouble Patch

Przerwa od kosmetyków do makijażu :). Dzisiaj o LioeleI A.C Control Trouble Patch czyli malutkich przeźroczystych plasterkach, które przyklejamy na wypryski w celu ich redukcji. Produkt ten dostałam w prezencie do zakupów. Bardzo rzadko pojawiają się na mojej cerze jakieś pryszcze więc nie miałam wcześniej okazji wypróbowania go. Ale stało się! Moja skóra postanowiła się zbuntować i coś wyskoczyło mi na czole. Przeszukałam więc moją obszerną kolekcję próbek i znalazłam LioeleI A.C Control Trouble Patch. Muszę przyznać, że jest to bardzo fajny wynalazek. Odklejamy plasterek, przykładamy w miejsce niedoskonałości i czekamy 8-12 godzin na efekt. Najwygodniej jest zastosować na noc. Jaki wynik po takiej nocy? Oczywiście pryszcz nie znika, ale jest zdecydowanie mniej widoczny. Zmniejsza się i traci kolor więc w zasadzie na pierwszy rzut oka nikt nie zauważy. Warto mieć w kosmetyczce coś takiego na wszelki wypadek bo cera lubi nas zaskoczyć w najbardziej niepożądanych momentach.


wtorek, 10 listopada 2015

Laneige Lip Primer

Ostatnio było o szminkach a dziś o tym co można pod nią nałożyć żeby uzyskać lepszy efekt :). Laneige Lip Pimer to kosmetyk, który jest zdecydowanie warty polecenia. Bardzo mocno nawilża dzięki czemu znikają drobne zmarszczki i przesuszenia na ustach. Gdy nałożymy szminkę wygląda ona idealnie i apetycznie. Jest to kosmetyk w odcieniach beżu więc można za jego pomocą pomalować usta tak żeby uzyskać efekt gradacji koloru. Laneige Lip Pimer jest kosmetykiem tłustym i muszę się przyznać, że nie od razu udało mi się wypracować metodę nakładania tak żeby być zadowoloną na 100%. Po wielu próbach odkryłam, że najlepiej jest wycisnąć z tubki malutką ilość kosmetyku na palec po czym rozetrzeć i dopiero wtedy delikatnie wklepać w usta. Zakochałam się w tym kosmetyku! Oprócz tego, że szminka wygląda po nim piękniej i dłużej się utrzymuje to jeszcze ma zniewalający delikatny zapach, który mnie oczarował.


poniedziałek, 19 października 2015

Etude House Sweet Recipe Dear My Jelly Lips Talk

Makijażowych gadżetów ciąg dalszy. Dziś naszym gościem Etude House Sweet Recipe Dear My Jelly Lips Talk. Kupiłam dwie szminki z tej kolekcji ponieważ słyszałam o nich same dobre opinie. Do zakupu skusiło mnie również to, że można łączyć ze sobą kolory. Niestety nieświadomie wybrałam dwa odcienie, które są tintami. Tint daje bardzo długo utrzymujący się kolor, niektórych nawet nie można zmyć :D. Występują one przeważnie w postaci bardzo płynnej, ale również kremowej lub w tym przypadku stałej szminki. 




Wybrałam kolor JPK001 i J0R202 z myślą, że będą to bardzo jasne odrobinę mleczne kory. Niestety tint ma to do siebie, że na ustach wygląda zupełnie inaczej i zamiast delikatnych pasteli mam bardzo mocny róż. Wygląda u mnie tak jak kolor JPK002 a co gorsza ten pomarańczowy w ogóle nie przypomina pomarańczowego i też jest wściekle różowy :/. Tak więc zaliczyłam kolorystyczną wpadkę, ale pomimo tego potknięcia jestem bardzo zadowolona z Jelly Lips Talk. Szminka jest naprawdę mocno nawilżająca dzięki czemu usta wyglądają pięknie i soczyście jak żelki :). Konsystencja jest bardzo kremowa a nawet troszkę jak by żelowa. Jest to zdecydowanie szminka wyjątkowa i raz zaaplikowana rano daje nam uczucie komfortu na cały dzień i nie trzeba się martwić o poprawianie koloru lub suche usta. Pachnie bardzo ładnie. ale jest mi ciężko określić czym; zapach trochę kojarzy mi się ze świętami :)




Szminki pochodzą z przesłodkiej kolekcji Sweet Recipe :)




Poniżej filmik w którym makijaż jest wykonany kosmetykami z tej serii...


czwartek, 15 października 2015

Etude House Haul

Wreszcie przyszła moja długo wyczekiwana paczka od Etude House!!! :)


Wszystko piękne i słodkie jak zawsze :). A co tu mamy? 
- Pearl Aura Brightening Fall In Brightening Kit
- Baking Powder Pore & BB Deep Cleansing Foam
- Moistfull Collagen Facial Stick
- Moistfull Collagen Foundation 
- Precious Mineral Magic Any Cushion #Pink
- Dr. Lash Ampule
- Oh M Eye Lash Black Tint
- Woo Baby Lip Plumper
- All Finish Pearl & Mascara Remover
- Skin Note Lifting up Hydrogel Mask
- I Need You Korean Ginseng Mask
- I need You Rice Mask
- Play Nail #85
- Enamelting Gel Nail #63 Landed On Earth
- Enamelting Gel Nail #64 Door To Next
- Enamelting Gel Nail #65 Tear Drop Of Fairy
- My Beauty Tool Portable Remover Bottle
W prezencie za zakup produktu z serii Moistfull Collagen dostałam zestaw próbny Moistfull Collagen Skin Care Kit, w którym jest: toner, lotion, esencja i krem. 
Natomiast za zakup powyżej 50$ był przesłodki prezent! Zawieszka i stojak do telefonu w postaci firmowego kotka Etti. Można się rozpłynąć z zachwytu i słodyczy! :) 



Uwielbiam lakiery do paznokci więc nie wytrzymałam i musiałam stworzyć  coś na moich pazurkach Play Nail i oto efekt :)


Lakiery Enamelting Gel Nail z jesiennej kolekcji natomiast przetestowałam na wzorniku, ale jakaś stylizacja paznokci z ich udziałem już niebawem. 





P.S. Miałam dać Wam znać jak długo trzymały się paznokcie, które pokazywałam Wam jakiś czas temu wykonane za pomocą Enamelting Gel Nail. Cztery tygodnie:). Pewnie trzymały by się dłużej, ale dwa mi się złamały przy pracach domowych więc postanowiłam ściągnąć wszystkie.


wtorek, 13 października 2015

Missha Sheer Fluid Shading

Kolejny makijażowy cudzik. Missha Sheer Fluid Shading służy konturowaniu kształtu naszej twarzy; oczywiście optycznie ;). Kosmetyk świetny bo w przeciwieństwie do większości tego typu produktów jest w formie kremu. Konsystencja jest bardzo lekka, odrobinę wodnista co sprawia, że aplikacja jest bardzo prosta i przyjemna. Efekt końcowy bardzo naturalny a na dokładkę uczucie nawilżenia. 



Z tej samej serii jest jeszcze rozświetlacz i 'róż'. Po ogromnym zadowoleniu z Missha Sheer Fluid Shading myślę, że również znajdą się w mojej kosmetyczce :)





środa, 30 września 2015

Etude House Color Lips-Fit

Rozwiązanie zagadki co jest najlepszym 'różem' :). Możecie się trochę zdziwić, ale najlepiej sprawdza się płynna szminka Etude House Color Lips-Fit. 




Jest to kolor nr 1 i na ustach wygląda dokładnie tak jak na reklamie. Jako 'róż' i cień do powiek sprawdza się cudownie, ale jako szminka już nie. Też mnie to dziwi :D. Kolor utrzymuje się cały dzień, ale niestety bardzo wysusza usta i uwydatnia wszystkie 'zmarszczki'. Na policzkach i powiekach nie wysusza skóry i prezentuje się naprawdę  pięknie :).  Konsystencja jest kremowa i matowa. Łatwo się rozsmarowuje dzięki czemu można uzyskać jaśniejszy odcień rozcierając odrobię kosmetyku w palcach.




A jak Koreanki lubią malować usta? Bardzo popularne jest cieniowanie koloru, co wygląda bardzo uroczo :)





wtorek, 29 września 2015

It's Skin Babyface Petit Blusher VS. A'pieu Floral Powder Blusher

Przeważnie piszę dla Was o kosmetykach pielęgnacyjnych, ale muszę się przyznać, że w mojej makijaż-owej kosmetyczce również mieszkają azjatyckie stworki :). Post w formie porównania  It's Skin Babyface Petit Blusher VS. A'pieu Floral Powder Blusher. Pierwszym moim zakupem był  It's Skin Babyface Petit Blusher w kolorze brzoskwiniowym. Co mnie skusiło do zakupu? Przesłodkie opakowanie, można powiedzieć, że ociekające lukrem :D






'Różyk' w kolorze brzoskwiniowym bardzo fajny; ładny delikatny kolor, trwały. Niestety, odcień nie do wszystkiego pasuje, więc musiałam kupić 'róż' w kolorze różowym :). Wybór padł na  A'pieu Floral Powder Blusher. Tym razem opakowanie nie jest już tak słodkie, ale zachęcił mnie sposób aplikacji; proszek znajduje się na dnie i przelatuje dziurkami do gąbeczki na górze, którą nakładamy kolorek na poliki. 






Jak dla mnie gąbeczka jest odrobinę za duża, przez co nie da się precyzyjnie nałożyć kosmetyku, a kolor jest bardzo intensywny więc trzeba być ostrożnym, żeby nie przesadzić. Ogólnie to nie sięgam po niego zbyt często. Jako zaletę uznaję to, że na górze zakrętki ma lusterko, przez co nadaje się na "wyjście" :). Jeśli chodzi o moje preferencje to uwielbiam koreański różowy makijaż, z akcentami różu na ustach, oczach i policzkach. Jest bardzo delikatny, świeży i lepiej pasuje do mojej cery i stylu niż cieplutki brzoskwiniowy. Przekonałam się też do nakładania 'różu' na przodzie policzków jak naturalny rumieniec, a nie jak to modne wszędzie indziej na Świecie niż w Azji czyli od kości policzkowej aż po skroń. Kusi mnie, żeby kupić na jesień odcień lawendowy i tym razem spróbuję chyba 'róż' w postaci kremu :).
A jaki kosmetyk sprawdza się dla mnie najlepiej jako 'róż'? Ten sekret zdradzę Wam jutro :).

poniedziałek, 14 września 2015

Etude House Enamelting Gel Nail

Dziś kolorowo, bo o hybrydowych lakierach Etude House :)




Moje pazurki wykonane samodzielnie za pomocą Etude House Enamelting Gel Nail :)






Lakiery które kupiłam:






Świetne jest to, że kolory można ze sobą mieszać i tworzyć samemu nowe odcienie. Manicure Etude House Enamelting Gel Nail wykonuje klasycznie jak manicure hybrydowy, łącznie z użyciem pod lakier primera chociaż w instukcji jest napisane, że wystarczy je tylko przemyć cleanerem.




Tym razem przedłużyłam paznokcie żelem na formie, żeby były długie i trwalsze niż naturalna płytka paznokcia. Ogólnie lakier trzyma się spokojnie 3 tygodnie bez odpryśnięcia a na żelu zobaczymy ale pewnie jescze dłużej; dam Wam znać :). A co trzymam w łapce? Etude House Strawberry Sponge Hair Roll czyli słodka Koreńska wersja papilotów. 



poniedziałek, 7 września 2015

It's Skin Power 10 Formula LI Effector

Kolejny krem wodny od It's Skin. Tym razem wybór padł na serum z wyciągiem z lukrecji. Dlaczego? Ponieważ chciałam zregenerować cerę po okresie słońca i upałów :). Kremik ten ma właściwości łagodzące i wyrównuje koloryt cery. Jestem z niego zadowolona, ale nie tak bardzo jak z wersji z witaminą C ponieważ efekty nie są tak widoczne. Cera jest po nim bardzo nawilżona, ale oprócz tego żadnych cudów dla mojej cery nie robi. Zobaczymy jak się sprawdzi przy dłuższym stosowaniu bo jest ze mną od niedawna :). Ogólnie jest OK, ale nie odradzam jak i nie namawaim do zakupu. 





A kremików jeszcze dużo do wypróbowania ;). To, co najbardziej mi się w nich podoba to aplikacja i opakowania (oczywiście zawartość też) :).


czwartek, 20 sierpnia 2015

It's Skin Smart Solution 365 Silky Sun Block

Zanim wyjechałam na wakacje dodałam do mojej kosmetyczki   krem z wysokim  filtrem. Za zakupy zabralam się zbyt pozno, wiec kupiłam jedyny jaki byl na beautikonie czyli It's Skin Smart Solution 365 Silky Sun Block. Z racji tego, że nie było żadnego wyboru miałam obawy, że krem nie przypadnie mi do gustu. Przy pierwszym użyciu ogromna niespodzianka! Kremik jest naprawde rewelacyjny. Spodziewałam się, że bedzie gęsty i ciężko będzie go rozsmarować, a do tego pewnie jeszcze zostawi białe ślady. Nic bardziej mylnego; dostałam dokładne przeciwieństwo. Krem jest tłusty dzięki czemu rozsmarowuje się bardzo gładko, a do tego po wchłonieciu twarz sie nie swieci. Nie pozostawia żadnych białych śladow. It's Skin Smart Solution 365 Silky Sun Block zawiera filtr UVA i UVB 50+ PA+++. Dodatkowa zaletą jest to, że zapewnia wysoki poziom nawilżenia i uczucie komfortu oraz jest hipoalergiczny. 


A to moje nowe malutkie zakupy :)



poniedziałek, 3 sierpnia 2015

It's Skin Macaron Lip Balm

Kochani Czytelnicy, zapomniałam Was uprzedzić, ale nie było mnie trochę czasu bo wybrałam się na urlop. Już wróciłam:)

W ostatnim poście ponarzekałam troszeczkę na jeden balsam do ust, więc dziś o takim, który bardzo mi się spodobał. Jest to It's Skin Macaron Lip Balm, posiadam wersję zielone jabłuszko. Pachnie delikatnie, ale cudownie; no i pysznie :). Bardzo łatwo się go rozsmarowuje ponieważ ma dość tłustą konsystencję. Ogromną zaletą jest to, że nie jest lepki i nie przyklejają się do niego włosy. Usta są natychmiastowo nawilżone i efekt ten towarzyszy nam bardzo długo. Usta wyglądają po nim pięknie! Pełne i błyszczące. Jest to produkt zdecydowanie warty polecenia :).



poniedziałek, 13 lipca 2015

Tonymoly Timeless Ferment Snail Lip Treatment

Tonymoly Timeless Ferment Snail Lip Treatment to kosmetyk, który niestety nie przypadł mi do gustu. Po pierwsze nie pasuje mi jego konsystencja; jest bardzo gęsty i gumowy co utrudnia rozprowadzenie go na ustach. Po nałożeniu usta są nawilżone i wyglądają soczyście, ale gdy kosmetyk się wchłonie pozostawia je spierzchnięte. Do listy wad muszę też dodać, że strasznie się lepi co jest uciążliwe podczas wietrznych dni. Myślę, że to wszystko co mogę Wam powiedzieć o Tonymoly Timeless Ferment Snail Lip Treatment szkoda, że nic pozytywnego, ale oczywiście próbujcie i dzielcie się swoimi opiniami :)


sobota, 20 czerwca 2015

Shiseido Ma Cherie Moisture

Dzisiaj po raz pierwszy o kosmetykach do włosów :). Jakiś czas temu kupiłam sobie szampon i odżywkę Shiseido Ma Cherie Moisture. Jestem bardzo zadowolona z efektów! Od ośmiu lat farbuję włosy więc utrzymanie ich w dobrej kondycji nie jest proste, ale produkty Shiseido radzą sobie z nimi doskonale. Po użyciu szamponu + odżywki włosy są niesamowicie błyszczące, nawilżone a do tego pięknie pachną owocami. W przypadku używania tylko szamponu z inną odżywką i na odwrót efekt nie jest tak mocno widoczny, ale również zadowalający. Dodatkowym atutem tych kosmetyków jest śliczne opakowanie, które zdobi łazienkę:).



Jako dodatek muszę wspomnieć o szczotce do włosów Tangle Teezer. Nie jest to co prawda produkt z Azji, ale piszę o nim bo zmienił czynność czesania włosów z tortury w przyjemność :). Szczotka bez problemu poradzi sobie ze wszelkimi splątaniami włosów. Dodatkowo sprawia, że są gładkie i błyszczące. Nie wyobrażam już sobie używać innej szczotki. Posiadam w tej wersji kolorystycznej :)




poniedziałek, 15 czerwca 2015

TonyMoly Panda's Dream So Cool Eye Stick

Na ten produkt natknęłam się podczas poszukiwania czegoś lekkiego pod oczy. Do zakupu skusiło mnie opakowanie, które dosłownie ocieka słodyczą! :D



Jestem bardzo zadowolona z tego małego cudeńka w mojej kosmetyczce. Po TonyMoly Panda's Dream So Cool Eye Stick sięgam rano. Delikatny chłodek po aplikacji wybudzi każdego śpiocha :). Kosmetyk pozostawia po sobie cienką żelową powłoczkę, dzięki której nawilżenie utrzymuje się cały dzień. Jedyne co bym zmieniła to zapach, dla mnie jest dosyć nieprzyjemny, ale na szczęście bardzo lekko wyczuwalny. Czasami gdy moje oczy są zmęczone długim przebywaniem przed komputerem TonyMoly Panda's Dream So Cool Eye Stick przynosi natychmiastową ulgę. Można bez szkody stosować go na makijaż. Rada, którą mogę Wam udzielić to aby nie używać pod makijaż więcej niż jedną warstwę ponieważ będzie się rolował. Ogólne wrażenie 5+ :)

czwartek, 28 maja 2015

Herb Day Massage Cream- Cucumber- TheFaceShop

Na początek przepraszam za długą nieobecność, ale maj okazał się dla mnie bardzo pracowitym miesiącem. Już jestem i dziś napiszę dla Was o Herb Day Massage Cream- Cucumber firmy TheFaceShop,



Zacznę od zapachu, ponieważ jest przecudowny! Pachnie świeżą mizerią i aż kusi żeby spróbować czy smakuje tak samo pysznie jak pachnie :). Kolor kremu również jest ogórkowy. Konsystencja należy raczej do gęstszych, ale podczas masażu rozprowadza się go bardzo gładko. Krem jest lekko tłusty dzięki czemu  nie wsiąka tak szybko i jedna aplikacja starcza na cały masaż ok. 15 minutowy.  Cera jest po nim nawilżona i rozświetlona. Zakup tego kremu zdecydowanie uważam za udany ponieważ nie tylko idealnie spełnia się w swojej roli, ale również motywuje żeby po niego sięgać a co za tym idzie wykonywać masaż :)

Dodatkiem do masażowego wątku jest masażer, który przyszedł do mnie dziś rano.


Jestem zachwycona tym gadżetem! Jest to mój pierwszy tego typu zakup i na tym się pewnie nie skończy. Mam nadzieję, że będę go używać codziennie i nie schowam go do szuflady gdy opadną emocje. Jak na razie jest w pobliżu i co chwila po niego sięgam. Roller uciska na twarz podczas zabiegu, ale nie jest to bolesne. Po chwili masażu od razu czuć poprawę krążenia. Mam nadzieję, że po regularnym używaniu będę widziała jakieś efekty :).

wtorek, 28 kwietnia 2015

Clio - Peripera - Kill Cover Highest Wear Foundation

Dotychczas moim ulubionym podkładem był Clarins Skin Illusion w kolorze 105. Musiał on jednak zejść z podium i zrobić miejsce Clio - Peripera - Kill Cover Highest Wear Foundation, który na razie jest zdecydowanie najlepszym podkładem ! Nie oznacza to jednak, że jest on idealny, ale o tym na końcu, najpierw zalety :). Największą dla mnie zaletą jest to, że podkład jest idealnie dopasowany, do koloru mojej cery dzięki czemu jest praktycznie niewidoczny. Wybrałam kolor nr 3 z gamy Natural Effect. Bardzo mała ilość wystarcza do tego, alby mieć idealną cerę a przy tym wygląda ona bardzo naturalnie. Pięknie zakrywa rozszerzone pory i niedoskonałości, tworząc efekt idealnie gładkiej skóry. Zawiera filtr SPF 35 PA++. Ma bardzo przyjemny i delikatny zapach w przeciwieństwie do Clarinsa, który siłą zapachu troszeczkę straszył. A teraz o tym co mniej mi się podoba. Po pierwsze następnym razem kupię wersję nawilżającą i mniej matującą ponieważ ta aktualna ma takie "pudrowe" wykończenie a mi bardziej odpowiadał by większy blask. A jako wadę muszę powiedzieć, że nie jest on super trwały i tak po 5 godzinach ma tendencję ważenia się przez co niestety staje się widoczny. Mimo wszystko zdecydowanie polecam bo nie spotkałam się jeszcze z tak świetnym podkładem a  różnica między Clio - Peripera - Kill Cover Highest Wear Foundation a podkładami dostępnymi na naszym rynku jest ogromna :)






niedziela, 19 kwietnia 2015

Innisfree

Dzisiaj o dwóch produktach firmy Innisfree. Na pierwszy ogień idzie Innisfree Real Skin CC Cream i tutaj niestety ogromne rozczarowanie. Muszę Wam trochę ponarzekać, bo krem naprawdę jest fatalny! Jak zawszę przed zakupem poczytałam kilka recenzji i nie natknęłam się na żadną negatywną. Wiadomo, że każdy ma inną cerę i różnie to wygląda, ale w tym przypadku jestem bardzo rozczarowana. Krem ma biały kolor i zgodnie z opisem powinien w trakcie aplikowania/rozsmarowywania na twarzy dostosować się do odcienia naszej cery. Hmm na dłoni się to sprawdza, ale nie na twarzy; nakładałam go wszystkimi sposobami, w różnych ilościach  i niestety zawsze moja twarz jest po nim biała. Ale nie poddawałam się i stwierdziłam, że jeżeli nie nadaję się na "ostatnią warstwę" to użyję go jako bazę pod podkład lub BB. I tu niestety ponownie się nie sprawdził ponieważ jak coś się po niego nałoży to uwydatnia każde najmniejsze zgięcie naszej skóry i wygląda to nieładnie. Jedyne zastosowanie jakie mogę dla niego znaleźć, to nakładanie małej ilości na nosek pod podkład ponieważ ładnie rozświetla. Ale ciężko będzie mi zużyć całe opakowanie :D. 



 
Drugi kosmetyk to Innisfree Jeju volcanic blackhead 3 step program i tym razem jest bardzo pozytywnie. W przypadku tego kosmetyku spodziewałam się mniej niż od opisanego powyżej, ale zaskoczył mnie na plus. Nosek jest pięknie oczyszczony! Oczywiście troszkę kropeczek jeszcze zostało, więc przy następnych zakupach na pewno włożę do koszyka kilka saszetek bo zdecydowanie warto. Operacja oczyszczania polega na nakładaniu kolejno pasków na nos, każdy na 20 minut. 1 otwiera pory, 2 oczyszcza a 3 zamyka. 


 
Pomimo dwóch sprzecznych doznań z kosmetykami Innisfree zdecydowanie nie rezygnuję z tej marki ponieważ bardzo podoba mi się koncept i "look" produktów oraz to, że składniki kosmetyków to dobrodziejstwa wyspy Jeju